niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział XXI

   ~~ perspektywa Vicky ~~
-Nie powinienem pani mówić ale skoro powiedziałem tamtym dwóm to ... zdjęliśmy jej gips i jak na jej dietę ręka świetnie się zrosła. Ma bardzo duże niedobory witamin. Czy zauważyła pani ...
-Victoria - przedstawiłam się. Cholera, mam osiemnaście lat a on mi pania.
-Dobrze, czy zauważyłaś może żeby ostatnio się odchudzała ?
-Ona ogólnie stara się ograniczyć jedzenie, bo jak twierdzi "jest za gruba". 
-Dobrze wiedzieć. Dzisiejsze omdlenie było sprawą zbytniego wstrząsu. Czy coś ją zaszokowało lub zdziwiło na tyle, by wywołać ten efekt ?
-Tak. Dowiedziała się, że jej były chłopak, który zerwał z nią przez SMS-a co bardzo przeżyła, nachodzi mnie w pracy i wypytuje o nią.
-Możliwe, że to jest przyczyna. Musi pani ... Znaczy musisz z koleżankami dopilnować, by jadła normalne posiłki i zażywała witaminy. Na razie zostawiam ją na obserwacji ale już jutro spokojnie będzie mogła wrócić do domu. 
-Bardzo panu dziękuję.
-Czekaj, czy ty nie jesteś Victoria Marsden  ?
-Taaak ?
-Gratuluję, ok, ja muszę już wracać do pacjentów. Zajrzę do was później.
Nie no po prostu bomba. Lekarz mojej przyjaciółki gratuluje mi związku ze sławnym piosenkarzem.
-On też jest człowiekiem i może się spotykać z kim chce ! - chciałam wykrzyknąć ale w porę ugryzłam się w język.
Przecież ten człowiek nic mi nie zrobił, tak powinnam drzeć się do tych walonych fotoreporterów. Wróciłam do sali.
-Nina, co ja ci mówiłam o odchudzaniu ?
-Jakoś dziwnym trafem nic sobie nie przypominam - odgryzła się.
Uff. Kamień z serca. Skoro potrafi się sarkastycznie odszczekiwać tak jak zawsze, to wszystko z nią w porządku.
-Zostajesz tu do jutra.
-Może przeżyjemy - fuknęła.
Posiedziałyśmy u niej do dwudziestej i zmyłyśmy się do siebie. Nie chciałam zostawiać jej tam, kompletnie samej. Ale zanim karetka przyjechała po omdlałą dziewczynę Kaja zdążyła spakować jakąś książkę. Więc nie do końca samej. W domu byłyśmy koło dwudziestej trzydzieści. Napisałam SMS-a do Zayn'a :
''Jesteście już w domu ?"
Po chwili mi odpisał :
"Zaraz będziemy. A co ? Dziś też do mnie wpadniesz ?"
"Tak, raczej tak. Żeby nie robić większych kłopotów. I muszę z wami pogadać."
Oznajmiłam dziewczynom, że wychodzę. Nie były tym zaniepokojone, bo dobrze wiedziały gdzie idę. Poczekałam chwilę przy ogrodzeniu i nadjechał samochód. Chłopcy powoli z niego wyszli. Bez żadnego słowa wszyscy weszliśmy do domu. 
-Mów co się stało - ponaglił Zayn.
-Dzisiaj Nina dowiedziała się, że Johny nachodzi mnie w pracy i o nią wypytuje. Zdjęli jej gips ale zostaje w szpitalu na obserwacje. Na dodatek lekarz stwierdził, że brakuje jej wielu witamin. Jadła bardzo nieregularnie a czasem wcale. Jej organizm jest wybrakowany i przeżyła szok co razem daje omdlenie.
-Ale wszystko z nią w porządku ? - spytał Louis.
-Tak. Czuje się świetnie a poczucie humoru oraz sarkazm ma w normie.
-Och, czyli jest zdrowa jak ryba - zażartował Niall.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Zjadłam z chłopakami kolację i zaprosili mnie do salonu. Zayn zakrył mi oczy. Próbowałam się wyrwać ale był silniejszy. W końcu ten kaloryfer nie wziął się znikąd. Usłyszałam dźwięk włączanego telewizora i ... tak chyba też któryś włożył płytę do odtwarzacza. Gdy moje oczy ujrzały telewizor zaczynał się film. Po pierwszych scenach nie domyśliłam się co oni włączyli. Dopiero gdy pokazała się Samara Morgan ogarnęłam, że oglądamy horror, The Ring. Zaczęłam piszczeć, bo boję się horrorów.
-Jak mogłeś ? - schowałam się w Malika.
-Przepraszam, ale chłopcy musieli sprawdzić twoją wytrzymałość.
-I ty się na to zgodziłeś ? Po tym wszystkim ? - rozryczałam się.
-Vicki, nie płacz. No już spokojnie. Przecież jesteś tu z nami - przytulił mnie.
-No właśnie blondi - przytaknął Niall.
-To boję się jeszcze bardziej.
Gdy tylko ktoś krzyknął z bólu ja wyłam w ramię Zayn'a. Resztę filmu przeleżałam na podłodze wtulona w chłopaka. Za każdym razem gdy ktoś ginął oni ... śmiali się. Zasnęłam przed końcem. Nie pamiętam jak dostałam się do łóżka ale stawiam, że zostałam wniesiona. Którykolwiek to był wyrobił sobie niezłe mięśnie. Nad ranem obudziłam się sama ale nie bałam się. Byłam ubrana w to co dzień wcześniej. Chłopak zyskał u mnie plusa. Zeszłam na parter i zastałam Niall'era jedzącego pizze.
-Gdzie reszta ? - wyciągnęłam rękę po najmniejszy kawałek.
Zmierzył mnie wzrokiem i złapał za nadgarstek. Przesunął go w stronę trochę większego kawałka.
-Jedz. Są na tarasie.
-Dziękuję - to wielki przywilej gdy blondyn dzieli się jedzeniem.
Skierowałam się w stronę basenu. Wyjrzałam przez oszklone drzwi. Z basenu wystawała tylko głowa Liam'a. Reszta siedziała na leżakach i we czwórkę gadali. Gdy Payne mnie zobaczył przywitał się ruchem głowy. Wszyscy spojrzeli w moją stronę. Zarumieniłam się i do nich pomachałam. Siadłam obok Zayn'a.
~~~*~~~
PEACE U GUYS !
Wróciłam,żyję i tworzę ! :D Jestem tak pozytywnie naładowana ,że mogłabym góry przenosić ! Z chęcią też podpowiadam na Wasze pytanka ;)
NA ZACHĘTĘ WSTAWIAM KOLEJNY ROZDZIAŁ -TAKI TAM DZIEŃ DOBROCI :*
KOMENTARZ=SZACUNEK DLA AUTOREK :)

3 komentarze:

  1. Witam!!!
    Zapraszam cię na rozdział DRUGI na blogu <3
    your-sooong.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. W jeden dzień przeczytałam WSZYSTKIE rozdziały! Kocham Wasz blog, ale żałuję że rozdziały są chyba takie krótkie... Jedynym zastrzeżeniem są błędy ortograficzne które od czasu do czasu się pojawiały. Czekam na kolejne rozdziały!

    Peace & <3 Faith alias D.

    OdpowiedzUsuń