niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział XIII

~~perspektywa Niny ~~
Super .Właśnie tego mi brakowało . Johny Mielony w Londynie. A wszystko już się zaczynało układać. Dziewczyny znormalniały,ręka dobrze się zrastała, miałam dobrze płatną pracy. I nie miałam chłopaka.
- Nina, Paul prosi cię do biura
Ocknęłam się z własnych wewnętrznych problemów. Wstałam i poszłam gdzie potrzebowano . Otworzyłam drzwi .
- Chciałeś się ze mną widzieć ? -zapytałam wchodząc do środku.
- Tak,siadaj - wskazał na wolne krzesło.
- W końcu mnie wyrzucacie  -  powiedziałem pogodzona z losem
- Nie , nie ,absolutnie !
- Serio ? Myślałam ,że macie mnie już dosyć . Są ze mną ciągłe kłopoty i  w ogóle .
- Co ty mówisz ? Nie pamiętam kiedy chłopcy byli tak ogarnięci i zaangażowani w pracę . Nie wiem co im zrobiłaś ale nie przestawaj !
Zaśmialiśmy się oboje.
- Muszę z tobą poważnie porozmawiać . - przyjął poważny ton . - Jesteś bardzo odpowiedzialna i ufamy ci w pełni . Niedługo wyruszamy w trasę i potrzebujemy właśnie kogoś takiego .
- Dziękuje , to wielkie wyróżnienie ...
- Podziękujesz jak wylądujemy w LA. W Ameryce będziemy potrzebować kogoś do pilnowania wszystkiego a zwłaszcza punktualności. Nina, - spojrzał mi w oczy - liczymy na ciebie .
-Nadal uważam ,że macie o mnie za wysokie mniemanie . Dałam przecież taką plamę na koncercie który miał być moim sprawdzianem. Nie rozumiem co ja jeszcze tutaj robię . Praca jest świetna ,wszyscy są mili i w ogóle ale..
-Nie ma żadnego "ale". To co było minęło. Najważniejsze ,że ci ufam. Chłopaki ci ufają. A ich opinia jest decydująca. Rozmawiałem z nimi i chcą żebyś leciała do USA jako ich i moja asystentka.Oczywiście pokryjemy wszystkie koszty , załatwimy wszystkie formalności i tak dalej. Potrzebujemy jeszcze twojej zgody . Więc ?
- Nie wiem co mam powiedzieć .  Z chęcią polecę do Ameryki i obiecuję wywiązywać się ze wszystkich swoich obowiązków.
- Świetnie . Resztę szczegółów prześlę ci e-mailem . Wylatujemy 3 sierpnia.Dostaniesz wcześniej kilka dni wolnego żeby się przygotować - w końcu wrócisz dopiero na początek października .
Wstałam.
- To zmienia wszystko . Nie mogę przegapić początku studiów. Przykro mi .
Ruszyłam w stronę drzwi. Paul zaczął się śmiać.Odwróciłam się zaskoczona.
- Przewidzieli ,że to powiesz . Jeżeli nie pojedziesz w trasę możesz już tu nie przychodzić.Jak nie lecisz , tracisz pracę .
Zawahałam się . Zależało mi na remoncie a kasa na drzewach nie rośnie. Podjęłam jednak decyzję.
- W takim razie musisz mnie wylać.
-To też przewidzieli. Powiedzieli ,że nie mogę cię zwolnić.
-No to odchodzę .Wypowiedzenie przyślę wieczorem. Miłego dnia .- powiedziałam , dygnęłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Byłam zła. Najpierw dowiaduję się że Johny Mielony przemierza ulice Londynu a teraz musiałam sama odejść z najlepiej płatnej pracy w życiu.Zajęta sama sobą nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam.Rozejrzałam się.
- O Dolores ! Przepraszam cię najmocniej !
-Nic się nie stało . Szukałam cię nawet .
- Coś się stało ? -zapytałam. Może odchodzę z pracy ,ale wypełnię swoje obowiązki do końca.
- Ten blondynek zabrykadował się w schowku ,gada z kimś . Nie mogę wziąć żadnych szczotek ani nic.
-Spoczko . Już lecę .- "chociaż już tu nie pracuję" ,pomyślałam.
Niall. Czy chodź raz mógł nie robić czegoś głupiego.Po chwili znalazłam schowek i z impetem otworzyłam drzwi.
-Ale Nina też jedzie to czego ty miałabyś nie lecieć . - mówił przez telefon.
-Co ? Nina ? Moja Nina ? - odpowiedział mu ktoś przez słuchawkę .
Od razy poznałam głos Vicky.
-No tak - wtedy mnie zauważył - Yyyyyyyyyyyy. O, hej Dolores. Słuchaj, przyszła Dolores muszę jej pomóc yyyyyyyyyy układać miotły. Zayn, telefon ! O nie może gadać. Paaa !
- Niall ! Wygadałeś się !
- Niechcący !
-Jakie to ma znaczenie ! Wszyscy stajemy na rzęsach,żeby nikt o niczym nie wiedział, a ty najnormalniej w świecie mówisz to mojej przyjaciółce z którą mieszkam ?!
- Spokojnie !
- Nie nie będę spokojna ! - krzyknęłam - A teraz zabieraj swoje gwiazdorskie cztery litery z tego schowka !
Chłopak posłusznie wyszedł spomiędzy mioteł i ruszył korytarzem.
- Nie idziesz ? -zapytał
- Nie
- Dlaczego ?
- Ja tu już nie pracuję .
- Ej, ja tutaj jestem od żałosnych sucharów a Lou od tych lepszych .
- To nie żart. Pozdrów chłopaków i resztę . Świetnie mi się z wami pracowało. Dzięki za wszystko !
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Wezwałam taksówkę i wróciłam do  domu. Nie miałam na nic ochoty . Nie odpowiedziałam na żadne z pytań Vicky . Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Włączyłam wodę . Miałam gdzieś dzieci w Afryce i ich niedobór H20. Było mi źle a nic mi tak nie poprawiało humoru jak długi prysznic.
- Miało wyjść super - powiedziałam sama do siebie - a wyszło jak zwykle.
Ignorowałam Vicky ,która stała pod drzwiami .
- Muszę znaleźć nową pracę - mruknęłam do siebie.- Muszę zrobić coś ze swoim życiem.
-Siedzenie pod prysznicem godzinami nic ci nie da - krzyknęła przyjaciółka przez drzwi.
-Bądź cicho ! Staram się nie zwracać na ciebie uwagi !
Zaśmiała się
-Coś ci to nie wychodzi !
- Nie rozmawiam z tobą !
- Przepraszam bardzo -czym ja zawiniłam ?!
- Jeszcze nie wiem ,ale coś znajdę .
-Powodzenia . Idę po coś do jedzenia zanim wróci Ewelina i znowu pożrę całą zawartość lodówki .
Chcesz coś ?
- Głowę Johny'ego Mielonego .
- Nie posiadam na stanie . Może być kawałek lasagne ?
- Może - burknęłam.
Ogarnęłam się ,ubrałam i inne pierepały. Wyszłam z łazienki i siadłam na kanapie w pozycji płodowej.
- Masz - powiedziała przyjaciółka podtykając mi kawałek parującej lasagne pod nos.
- Dzięki.
Zapanowała cisza. Byłam głodna więc nie miałam zamiaru odzywać się dopóki zawartość mojego talerze nie zniknęła. Już pusty zaniosłamdo zlewu . Myślałam jak tu umknąć . Wiedziałam ,że jak zostanę to Vicky mnie nie oszczędzi . Nie chciałam odpowiadać na żadne z jej pytań.
- Jak nie chcesz o tym gadać to luz - powiedziała jakby czytała mi w myślach .
- Seriously ?
- Yeap ,mi to dynda jak Bieberowi spodnie.
-Super,bo nie miałam pojęcia jaki kit wcisnąć ,żeby stąd zwiać.
Zaśmiałyśmy się .
- Trzeba poprawić ci humor - powiedziała przyjaciółka. Właśnie skończyła lasagne i zaniosła talerz do zlewu. Wręczyła mi dwie duże łyżki .Po chwili dołączyła do mnie z dwoma litrowymi pudełkami lodów.
-Chodź pokaże ci jak robią to normalni ludzie .
Siadła na kanapie ,otworzyła pudełko , nabrała wielką łychę i włożyła do ust .
- Fuj  Wiesz ile to kalorii ?!
- Nie gadaj głupot! Siadaj tu i jedz te cholerne lody.
Nie miałam ochoty na kłótnie więc posłuchałam przyjaciółki.
- Brawo ! - pochwaliła mnie - A teraz dochodzi odmóżdżanie.
Włączyła telwizor. Właśnie zaczynał się odcinek serialu.
- "Jak poznałem waszą matkę ", żartujesz ?
- Ciiiiii - syknęła. - Ani słowa. Usta zajmij jedzeniem.
Tak o to spędziłyśmy resztę dnia. Gdy Cat z Ewelajna wróciły dołączyły do nas . Kiedy skończyłyśmy wszystkie odcinki jednego serialu, szukałyśmy następnego i tak dalej aż zasnęłyśmy tam gdzie siedziałyśmy .
Możliwe ,że to z nadmiaru słodkości,albo po prostu z powodu mojego mózgu który rozwala system - śniły mi się jednorożce skaczące przez wielki mur z bekonu .
~~*~~
Siemano !
Miłej uczty ! Jak tam życie - bo jakoś u nas tak Was pusto ;)
Nina :*

1 komentarz:

  1. Fajnie piszesz. Wasz blog wciąga. Fany jest. Uwielbiam suchary Nialla : Dolores ;3

    OdpowiedzUsuń