niedziela, 12 maja 2013

Rozdział I


   ~~ perspektywa Niny ~~
 Wybiegłam z mieszkania przyjaciółki ciągnąc za sobą Holmes'a. Nie mogłam się spóźnić. Nigdy. Zawsze byłam punktualnie. Nic nie mogło tego zmienić. Nawet zaskakujące spotkanie przyjaciółek z Polski. Dobiegłam do domu, który dostałam w spadku po babci. Nazwanie tego domem było niedopowiedzeniem. W czasach świetności willa musiała wglądać niesamowicie, ale teraz sprawiał wrażenie jakby miał się zaraz zapaść po ziemię. Wiedziałam,że od jakichś trzech lat nikt nie zajmował się tym domem, ale nigdy nie sądziłam, że budynek mógł się tak szybko obrócić w ruinę. Z trudem otworzyłam drzwi. Mieszkałam tu zalewie parę dni a już zdążyłam zatęsknić za swoim mieszkaniem w Lublinie. Nie miałam jednak wyboru. Powinnam się cieszyć, że mam własny dom i, że nie muszę mieszkać w akademiku. Dziękowałam babci za sporą sumkę gotówki. Obiecałam sobie, że wyremontuję dom ale najpierw musiałam zarobić trochę pieniędzy zanim zaczną się studia. Wszystko miałam zaplanowane. Jak zawsze.
  Szybkim ruchem związałam swoje długie włosy w kok, nałożyłam skórzaną kurtkę i wzięłam kluczyki do motoru. Wcisnęłam na głowę kask i odpaliłam silnik. Ruszyłam z podjazdu dwukrotnie przekraczając dozwoloną prędkość. Uwielbiałam szybką jazdę i ten przypływ adrenaliny. Pokonanie całej trasy zajęło mi około dziesięciu minut. Zdążyłam się zorientować kiedy i gdzie stoją patrole, fotoradary tak, że wiedziałam dokładnie na co mogę sobie pozwolić. Chwilę czekałam pod bramą posiadłości państwa Marrow. Zaparkowałam motor i wbiegłam po schodkach. Spojrzałam na zegarek na swoim prawym nadgarstku. Pięć minut przed czasem. Uśmiechnęłam się i zapukałam do drzwi.
-Nina ? Jak zwykle przed czasem - powitał mnie pan John Marrow.
-Wie pan jak nie cierpię się spóźniać - zaśmiałam się.
-Annie czeka już na ciebie w pokoju. Ale najpierw chciałbym zamienić z tobą słowo.
-Czy zrobiłam coś nie tak ? Jeżeli tak to bardzo przepraszam - zaczęłam.
-Nie, nie absolutnie ! Moja córka cię uwielbia ! Chodzi o to, że sądzę, że marnujesz się u nas. Myślę, że stać cię na więcej.
-To bardzo miłe z pana strony ale ja naprawdę nie mam żadnych papierów i studiów. Dopiero zacznę weterynarię. Ja chciałam po prostu trochę dorobić.
-Wiem. Dlatego popytałem znajomych czy nie potrzebują kogoś kompetentnego. Uwierz mi, w show-biznesie dostaniesz dwa razy więcej niż za opiekę na Annie.
-Dziękuję za troskę. Myślę jednak, że ja nie za dużo potrafię. Wątpię by ...
-Jeden z moich znajomych jest menadżerem i pilnie potrzebuje poleconej asystentki. Powiedziałem mu co nie co o tobie i poprosił mnie żebyś przyszła na rozmowę.I nawet się nie wymiguj ! Rozmawiałem z żoną i nie musisz się martwić o Annie. Kogoś znajdziemy a poza tym na resztę wakacji jedziemy do Grecji.
-Nie wiem co powiedzieć. Dzię....
-Podziękujesz jak dostaniesz tę pracę - zaśmiał się. - Uwierz mi. Paul ma duże wymagania. Tu masz adres. Jesteś umówiona na 14:30 - wręczył mi karteczkę. - Powiedziałbym żebyś była na czas ale i tak będziesz punktualnie.
Zaśmialiśmy się oboje po czym pan Marrow wyszedł z domu. Poszłam na górę przywitać się z Annie. Dziewczynka przytuliła się do mnie gdy tylko weszłam w jej pole widzenia.
-Jesteś głodna ?
-Zależy od tego co jest do jedzenia - uśmiechnęła się.
-A co chcesz ?
-Naleśniki ! - wykrzyknęła uradowana.
-Masz odpowiedź.
Resztę wieczoru spędziłam na zabawie w kuchni. W końcu zmęczona dziewczynka poszła spać, a ja wyjęłam książki i zaczęłam się uczyć. Bałam się, że gdy studia się zaczną nie będę miała czasu na naukę. Nie mogłam tego zawalić Latami pracowałam na to by dostać się na wymarzoną uczelnię weterynarii w Londynie. Nie mogłam zmarnować takiej szansy. Nie miałam nic po za edukacją.  
-----------------------------------------------------------------
Hi there !
Teraz rozdział z mojej perspektywy. Liczę ,że się spodoba. Zachęcam do kontaktowania się z nami poprzez e-mail lub w komentarzach . Do następnego "postnięcia" w weekend .
Love,
Nina :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz