~~ perspektywa Vicky ~~
Rano obudził mnie Holmes. Było koło 7.30. Czułam się wypoczęta jak nigdy.Nina jeszcze nie wróciła do domu. Zaczynałam się denerwować. Wysłałam jej SMS-a :"Gdzie się podziewa pani punktualna ? "
Ubrałam się w dresy i nie budząc przyjaciółek wyszłam na podwórko. Włączyłam pozostawioną wczoraj prze Ewelinę kosiarkę i wyrównałam trawnik. Zebrałam małe śmieci i koło 9.00 usłyszałam dziewczyny.
-Hej - przywitałam się z nimi.
-Wiktoria, czy ty nigdy nie śpisz ? - odparła sennie Kaja
-Śpię. Tylko rano obudziłam się i skosiłam trawę.
Gdy pies pomógł mi zrzucić je z łóżka zabrałyśmy się do robienia naleśników.
-A gdzie pani idealna ?
-No nie wiem.
Skończyłyśmy śniadanie. Z drewnianych desek rozrzuconych na działce zrobiłyśmy kompostownik w rogu działki. Zebrałyśmy całą trawę i zrzuciłyśmy w jedno miejsce. Weszłam, tym razem ostrożniej, na drzewo i ściągnęłam frisbee oraz siatkę, której wcześniej nie zauważyłam. Chwilę popatrzyłam na ogródek chłopców ale nic ciekawego się nie stało. Zeszłam na dół i wyrzuciłam siatkę do śmieci a frisbee rzuciłam psu. Eve w tym czasie uprzątnęła kilka schodków a Kaja wybrała się na zakupy, bo lodówka świeciła pustką. Nagle drzwi otworzyły się a w nich stanęła ..... Nina. Była ubrana w za dużą, na dodatek męską koszulkę, miętowe Conversy, przez ramię przerzucony plecak, rozpuszczone, mokre włosy i rządzę mordu w oczach.
-Co się stało ? Gdzieś ty była ? Martwiłyśmy się o ciebie. Matko Boska, Częstochowska jak ty wyglądasz - wykrzyknęłam
-Ani słowa, bo zabiję.
-No to chociaż powiedz czego wyglądasz .... tak jak wyglądasz.
-Praca. Mówię nie pytaj.
-Nie wiem gdzie, ani u kogo pracujesz ale daj mi namiary na swojego szefa.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wykrzyknęła tak, że chyba obudziła angielską królową mieszkającą jakieś 20 kilometrów dalej.
-Dobra. Nie pytam. - jej twarz miała taki wyraz, że wolałam się jej już nie narażać. - To co ? Spać czy jeść?
-Spać ? Nie. Jeść ? Nie. Muszę wziąść jakieś ciuchy i wracam do ...... Tam gdzie być muszę.
Do domu weszła Kaja z siatkami. Powymieniały grzeczności. To znaczy ruda mówiła grzecznie ,Nina miotała ogniem na lewo i prawo. Zebrała ciuchy.
-Eeeeeej ? Bo wiesz, dostałam cztery bilety z wejściówkami za kulisy. Na dziś wieczór.
-Na co ? - prychnęła.
-Na One Direction.
Plecak uderzył z łoskotem o podłogę a jej samej źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Jabłko które przed chwilą ugryzła upadło na ziemię a Holmes, którego zapomniałam nakarmić jednym kłapnięciem pyska porwał je. Zdawała się ukryć wszelkie uczucia lecz była tak blada, że przy niej kreda wyglądałaby jak włosy Zayn'a przy moich. Zacisnęła ręce w pięści wzięła głęboki oddech i przemówiła spokojnym głosem :
-Jasne. Na którą ?
-Dziś o 19.00 a później z tego co słyszałam ma być impreza.
-OK. Będę z wami. Przygotujcie się.
-Dobra.
Nina wyszła do pracy. Poszłyśmy do Nandos. Wróciłyśmy do domu a ja przeszłam się z Biszkopcikiem na spacer. Po drodze miałam przemożną chęć by zajrzeć do chłopaków. Zrobili na mnie wczoraj wrażenie. Głównie Louis, który wyłowił mnie z basenu, Zayn, który okazał się bardzo opiekuńczy a poza tym przytulał mnie żeby było mi cieplej. No i Niall, który uznał mnie za lekką a jednak trochę mnie było. Do domu wróciłam koło 15.45. Kaja wybierała nam kreacje, Eve pomalowała pazurki. Gdy ruda siedziała "na kozetce" u brunetki ja nie wytrzymałam pokusy i znów otworzyłam zamienioną walizkę. Przejrzałam górną warstwę ubrań ale nie znalazłam nic charakterystycznego. Zapięłam zamek i odwróciłam ją.
''Ale jestem głupia" pomyślałam gdy zobaczyłam coś na wzór wizytówki. Ale nie było tam imienia i nazwiska. Tylko numer i jakiś amerykański adres. Przepisałam adres. Już miałam dzwonić gdy ogarnęłam się, że tam jest koło 4 nad ranem.
Nina wróciła 15 minut później. Była mniej wkurzona co nam wszystkim poprawiło nastrój. Wszystkie byłyśmy ślicznie ubrane. O 17.30 wyszłyśmy z domu i zamówiłyśmy taksówkę. Koncert odbywał się w Hotelu Victoria. Przy wejściu Nina poleciała do łazienki i do przerwy nie pokazała się.Usprawiedliwiała się bólem brzucha i babskimi sprawami. Koło 21.30 skończył się koncert i zaczęła impreza. Po 7 drinku byłam już tylko ledwo świadoma co robię. To było do mnie nie podobne. Każdy kto tego wieczoru miał wstęp za kulisy pił ile wlezie. Nie było żadnych pojebanych fanek ani paparazzi. Z zachwianą świadomością podeszłam do Zayn'a i zaczęłam rozmawiać. On też już trochę wypił, więc w pewnym momencie zaczęliśmy gadać o tym, że jesteśmy samotni. Tuż za mną na parkiecie wirowała Evelina z Niall'em i kawałkiem pizzy. Taki trójkącik. Poczułam wewnętrzny brecht Byli tak wstawieni, że na pewno nic nie będą pamiętali ale nie aż tak by ze sobą spać. Liam rozmawiał z Kają o jej rudych włosach.
-A tak w ogóle, jestem Vicky - przedstawiłam się mulatowi.
-A ja Zayn.
-Wiesz ? Nigdy bym się nie domyśliła - czknęłam.
-Oj, nie dość, że ładna to i mądra. A teraz jeszcze zapita.
-Wiesz, że nigdy nie miałam chłopaka ? - zaczęłam, nie komentując wcześniejszej wypowiedzi.
-Naprawdę ? Taka śliczna blondyneczka ?
-Jaka śliczna ? - czknęłam - Większego paszczura nie znam.
-Taaaak ? A gdybyś była paszczurem to zrobiłbym to ? - pochylił się nade mną i pocałował mnie.
Nie chciałam tego zatrzymywać, bo po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. To było lesze od najlepszych drinków. Ale odsunęłam się od niego. Nie chciałam żeby później prasa się nad nim znęcała, że ma nową dziewczynę. Nie wiem co do niego czułam ale bardzo mi się podobał.
-Czego ty ...? Ty masz kogoś ?
-Nie. Po prostu później możesz mieć przeze mnie kłopoty.
-Chrzanić kłopoty. Wiesz co ja czułem jak cię zobaczyłem ?
-Widzę, że odzywa się w tobie ten Bad Boy. Nie wiem. Ale teraz to pewnie czujesz alkohol.
-Taaak. Ale wtedy bałem się, że coś ci się stało.
-Ale ty mnie nawet nie znasz.
-To może się poznamy ?
-Ale to może jutro, na trzeźwo a nie przez łóżko, co ?
-Czego nie ?
-Bo ja tak powiedziałam. I już.
-Co ty taka sztywna ?
-To się nazywa trzeźwość. - powiedziałam zataczając się.
-No chyba względna.
-Ale ja nie chcę się z tobą przespać. Rozumiesz ?
-I tak, i nie.
-Nie będę ci tego teraz tłumaczyć.
-To ja ci coś wytłumaczę - powiedział przytulając mnie do siebie i całując namiętnie.
Nie miałam serca tego przerywać. Kontynuowałam to ale gdyby coś było nie tak miałam zamiar go zostawić. A więc dlatego, że nic się nie działo weszłam w naszą "grę" jeszcze bardziej. Wplotłam palce w jego cudowne czarne włosy a on zaczął zjeżdżać rękami z mojej szyi, przez plecy aż do talii, pamiętając co powiedziałam wcześniej.
-To może wpadniesz do nas ? Do mnie ?
-Ty chyba naprawdę chcesz mnie przelecieć, co ?
-Nieeee. Tylko chcę cię poznać. Ale nie przez łóżko.
-A co przez podłogę czy wannę ?
-Nie mam wanny. - wyszczerzył się - Mama prysznic. Możemy pogadać.
Widać był mniej nawalony ode mnie. I na początku naprawdę chciał mnie zaliczyć. Ale mu przeszło. Przeszliśmy do bardziej ustronnego miejsca.
-Wiesz ? Nie mam siły sama iść. Możesz zamówić taksówkę ? Do taksówki dojdę.
-Ok. Zamówię taksówkę ale pod jednym warunkiem.
-No jakim ? Nie. Nic związanego z czyimkolwiek łóżkiem.
-Nie ja nie o tym. Dasz się zanieść do taksówki.
-Życzę powodzenia. Ale jak chcesz.
Zamówił taxi, zaniósł do taksówki. Gdy dojechaliśmy do ich domu zaniósł mnie do swojego domu.
-Tooo ? Co robimy - powiedziałam zapitym głosem, ziewając.
-Ty to raczej pójdziesz spać.
-Ale ja nie mam piżamy.
-Wiesz ja mam tu pełną szafę. Pogardzisz męską koszulką ?
-Nie wiem. Zależy jaka.
-Moja.
-To fajna - nie pamiętałam jak się przebierałam ani jak usnęłam ale rano obudziłam się wtulona w Zayn'a.
Miał na sobie spodnie od piżamy. Przejechałam opuszkami palców po jego kaloryferze, i tym samym go obudziłam. Wpatrywałam się w jego piękne brązowe oczy, które były jak studnie.
Oparł głowę o prawą rękę. A ja zakopana w pościeli wyglądałam jak tygrys w gęstwinie. Podniosłam się i pocałowałam w nos. Uśmiechnął się.
-Trochę mnie głowa boli - szepnęłam
-Nie dziwię się. Trochę wczoraj wypiłaś.
-Ale my nie ??
-Nie. Ewidentnie zakazałaś mi się dotykać ale jakoś zdołałem się do ciebie przytulić.
Ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Zayn założył jeansy, t-shirt i czerwoną koszulę. Zeszłam po schodach a tam komitet powitalny złożony z reszty zespołu zaczął śmiać się z nas. Siadłam do stołu i napiłam się szklanki soku pomarańczowego zaserwowanego przez Liam'a. Niall właśnie opróżniał miskę z mlekiem. Nie trudno było się domyślić, że kiedyś tam były również płatki.
-I co gołąbeczki ? - zaczął Louis. - Jakoś wczoraj cicho u was było ?
-Zayn, aż tak słaby jesteś ? - zażartował blondyn z pełnymi ustami.
-Nieeee. Do niczego nie doszło - stwierdziłam.
-Ta na pewno. - mruknął Liam.
-To co byś zjadła ? - zapytał mulat.
-Kanapkę z ..... Nutellą
-Zawsze do usług.
Zjadłam śniadanie i zaczęłam się zbierać zauważając, że jest godzina 12. Nie chciałam jeszcze iść ale musiała sprawdzić co z dziewczynami.
-Hey ! A tak bay the way to gdzie Harry ? - spytał Niall wstawiając miskę do zmywarki.
-Próbuje przekonać Ninę, że świat ma kolorowe barwy. - zaśmiał się Lou
-Czekaj, jaka Nina ?
-Asystentka naszego menadżera. Sztywna jak drut i śmieje się chyba tylko na pogrzebach. - sprostował Li
-Podobna do mojej Niny ale bez przesady co do tych pogrzebów. Ale w końcu ile jest Nin na świecie. - zaśmiałam się.
-To ja ją odprowadzę.
-Daleko nie masz, misiu - kochasiu. - parsknął któryś.
-A jak wpadnie do basenu ? - rzucił żarłok z lodówki.
-To pa chłopaki. - pożegnałam się.
W domu nie było Niny. Kaja leżała trupem na kanapie a Ewelajna zajmowała miejsce pod stołem przytulona do słoika Nutelli. Zmyłam makijaż i zmógł mnie sen.
________________________________________________________________
Siemanko ! Dodałam wcześniej niż zamierzałam ale mam nadzieję, że wam się podoba. Chwilę nad nim pracowałam ale jakoś poszło. Zostawiajcie komentarze, do następnego ;3
JEJ! ♥ Przynajmniej nie jestem sama, mam nutelle ♥
OdpowiedzUsuń